Pohańbiony mój Kapłanie, Coś na krzyżu zwisł i zbladł, Twe mię dźwiga zmiłowanie, Chociem tak głęboko padł. Zajaśniały szczęściem lica, Odkąd Tyś mój Bóg i Pan, Odkąd moja śmie kotwica Spocząć w głębi Twoich ran. Co wstrzymuje i przeszkadza W drodze po wytknięty cel, Co miłości żar ochładza, To pod stopy Swoje ściel! Co z obłudą Judaszową Chce do serca wpełznąć mi, Niechaj umrze; prawdy słowo Niechaj w duszy mojej lśni. Pomóż, Panie, w każdej chwili Bym na wodzy myśli miał. Daj mi trzeźwość, co nie myli, Daj bym w gorliwości trwał, Niechże chodzę uwolniony, Odrzuciwszy świata kłam; Niepoznany, znieważony, Jednak rad, że Ciebie znam. Literami ognistymi W pamięć moją, Panie, wpisz, że uczniami ci są Twymi, Co cierpliwie niosą krzyż, Co dla Ciebie się zrzekają Tego, Co najdroższe im, Ciebie wiernie się trzymają Wielbiąc Cię w cierpieniu swym. Pierwszą Tyś miłością moją Zostać też ostatnią masz; Więc bolesną śmiercią Swoją Wszystkie inne żądze zgaś! W Twej piękności, wielki Panie, Zniknie mi, zmaleje świat, Pohańbiony mój Kapłanie, Coś na krzyżu zwisł i zbladł!ТЕБ ОБИЧАМ ИСУС Mifohaza ry matory fa re ny feon'ny Mpamory Mi Cristo, mi Rey ผู้ที่เหน็ดเหนื่อย Ty víš, Pane, co bych rád ạlḥrb ạlrwḥyẗ - jzʾ ạ̉wl mtwj ạ̹ly̱ ạlạ̉bd Sonsuza dek ạ̉lạ tʿwd ftḥyynạ Božia láska príď
Song not available - connect to internet to try again?